środa, 30 kwietnia 2014

Pacynka kontra pędzel - aplikujemy cienie prasowane i sypkie


Witajcie Kochani!!!

Już w ostatnim poście wspominałam, że mam troszkę rzeczy do wrzucenia na bloga, ale ciągle czekam na zdjęcia z warsztatów. Mam nadzieję, że niebawem się pojawią, a jeśli nie... pokażę Wam to co mam z komórki a w profesjonalnej jakości będą zdjęcia, gdy znajdę wolną chwilkę i zorganizuję sesję, nakręcę też filmik.

Tymczasem chciałam się z Wami o czymś podzielić... czymś, co jest związane z moim uczestnictwem w warsztatach makijażowych z Ewą Gil.

Poruszanych było wiele tematów i tricków makijażowych, ale...
Jedną z bardzo istotnych kwestii jest aplikacja cieni... czym najlepiej to robić? 
Ja przez wiele lat mojej pracy, w zasadzie od zawsze pracuję na pędzlach. Jak wiecie mam ich mnóstwo i są moim oczkiem w głowie. Dla każdego wizażysty jest to niezbędne akcesorium do pracy, które jeśli jest bardzo dobrej jakości, może nam tą pracę ułatwić, uprzyjemnić. 
Sięgając pamięcią np. 20 lat wstecz, gdy byłam nastolatką i poczyniałam pierwsze kroki w makijażu, kupowałam pierwsze cienie do powiek, zawsze dołączane do nich były pacynki, aplikatorki na krótkich rączkach, takie by zmieściły się w opakowaniu z cieniami. Oj! Jak ja nie lubiałam się tym malować! Miałam wieczny problem ze spadającą gąbeczką z plastikowej rączki. Jak już się w miarę trzymała, to szybko przecierała... Skutecznie zraziłam się do tego na wiele wiele lat.

Na wspomnianych warsztatach Ewa Gil wychwalała i powtarzała wiele razy, że najlepsze do pracy są pacynki!!! Te mniejsze do nakładania cieni a większe do rozcierania bądź "gumowania".

środa, 16 kwietnia 2014

PODKŁAD jako podstawa idealnego makijażu - opinie i swatche


Witajcie po krótkiej przerwie!

Mam mnóstwo rzeczy do wrzucenia na bloga ale póki co musimy poczekać aż będzie publikacja.
Również chciałam się Wam pochwalić i napisać co nieco o Warsztatach II stopnia z Ewą Gil, w których miałam przyjemność uczestniczyć, jednak czekam na zdjęcia...
i tak niechcąco się ciągnie.

Tymczasem postanowiłam napisać co nieco o podkładach, które posiadam, z którymi pracuję przy klientkach ślubnych i nie tylko oraz czym kieruję się dokonując wyboru.

W ostatnim czasie testowałam, i w sumie wciąż testuję, przeróżne podkłady.
Sama mam teraz cerę problematyczną. Nigdy wcześniej takiej nie miałam, ale liczę, że kiedyś to minie i wszystko wróci do normy.
Tymczasem muszę przyznać, że moja cera jest idealna do testów, gdyż należy do grupy cer wymagających, a z takimi czasami przychodzi nam pracować.
Mówmy sobie szczerze! Na pięknej i zadbanej buźce niemalże każdy podkład wygląda dobrze, o ile został dobrze dopasowany odcień do cery, ale dzisiaj raczej nie o tym będzie mowa. 
Każda z nas przypuszczam wie, w jaki sposób najlepiej dopasować odcień podkładu.

Moje całe testowanie rozpoczęłam jeszcze w zeszłym sezonie ślubnym. Trochę to trwało i wyglądało tak...



Przy okazji spotkałam się z różną obsługą w drogeriach. Przy pierwszych wizytach było znośnie, nawet sympatycznie, a potem już byłam chyba rozpoznawana i kojarzona, bo bardzo niechętnie dawano mi próbki... no cóż... no coment!

 W tej chwili w moim kuferku znajduje się nieco więcej podkładów, na których bardzo lubię pracować.


Od wielu lat pracuję na podkładach firmy Make Up Atelier Paris - zarówno tych wodoodpornych jak i HD, o których w poprzednich postach już wspominałam i wyrażona wcześniej opinia, nie uległa zmianie. Wciąż uwielbiam te podkłady, jednak wodoodporne czasami potrafiły mi płatać figle na klientkach, szczególnie z suchymi buźkami, natomiast HD są idealne dla suchych cer ale nie dają mocniejszego krycia, a często klientki o takie proszą.

Postanowiłam więc ująć z kuferka kilka odcieni podkładów MAP, ustępując miejsca innym i zaczynam bawić się mieszaniem odcieni. Zresztą... gdy pracowałam tylko na MAPach i miałam (wciąż mam) niemalże wszystkie odcienie, także czasami zdarzało mi się bawić w mieszanie odcieni.

Tak na marginesie! Gdyby ktoś był chętny... mam do odsprzedania kilka odcieni świeżych podkładów MAP!

Podkłady Make UP Atelier Paris pominę w dzisiejszym poście.
Zainteresowanych zapraszam TUTAJ oraz TUTAJ


Zacznę więc od:

MAC Studio FIX



posiadam dwa odcienie NC15 i NC40.
NC15 - bardzo praktyczny odcień dla bladzioszków, idealny do rozjaśniania ciemniejszych odcieni
NC40 - kojarzy mi się z cerą solarkową, jego mocno żółty, wpadający w pomarańcz. Warto mieć ten odcień w kuferku, gdyż czasami zdarzają się panie notorycznie korzystające z solarium o każdej porze roku.

Gdy zakupiłam te podkłady, długo nie mogłam ich testować na sobie, ponieważ nie mam aż tak bladej cery ani też tak pomarańczowej. Nawet mieszanie tych dwóch kolorów, nie potrafiło dać mi odcienia mojej skóry. Na klientkach sprawdzał się idealnie. Świetnie stapiał się z cerą, dawał średnie krycie, które w potrzebie można było budować bez efektu maski.
Pewnego weekendowego dnia, kiedy nigdzie nie musiałam ruszać się z domu, postanowiłam wziąć go w obroty i nie zważając na dopasowany odcień, pełna nadziei zaaplikowałam go na twarz.
Zaraz po nałożeniu było całkiem dobrze, wręcz na prawdę fajnie!
Moja cera teraz jest mega problematyczna. Nie dość, że przesuszona, to jeszcze z jakimś dziwnym trądzikiem ( z czym nigdy wcześniej nie miałam problemów), na którym każdy podkład się ślizga.
Mimo stosowania peelingu, odstające skórki pojawiają się prawie następnego dnia, szczególnie wokół "syfków".
No i ostatnimi czasy pory stały się dość widoczne...

Tak więc po nałożeniu podkładu na twarz i przypudrowaniu jej moim ulubionym pudrem Kryolan, wszystko wyglądało świetnie. Nawet trądzik zniknął z pola widzenia.
Tak było może przez 2-3 godziny. Potem podkład jakby się utlenił, wchłonął w skórę. Nie wiem...
ale efekt już nie był taki superowy, powłaził niefajnie w pory, cera szybko się zaświeciła i niestety podkreślił delikatnie suche skórki na nosie...a po całym dniu małe pryszczyki "urosły". Wniosek z tego taki, że zatyka mnie.Co dziwne... konsystencją nie jest tak ciężki jak wodoodporne MAPy, a te jakoś nie zapychają mi porów, nie robią takiej "krzywdy"...


Mimo wszystko fajnie mi się na nim pracuje.  
Przeznaczam go dla młodych klientek, które nie mają rozszerzonych porów i mają cerę mieszaną lub normalną, ewentualnie cery przesuszone wcześniej dobrze nawilżam.

Plusy:
krycie bardziej niż średnie
matowi na jakiś czas


Minusy:
lekko podkreśla suche skórki
wchodzi w pory, szczególnie u cer tłustych
niestety zapycha pory, powodując niespodzianki na koniec dnia


Christian Dior, DiorSkin Nude


również posiadam dwa odcienie: 010 i 030.
Trzeba przyznać, że te podkłady mają tak bogatą gamę kolorystyczną, że trudno nie znaleźć idealnego odcienia dla siebie. Dla mnie idealny jest 020.
Numeracja z końcówką 3 (23,43) to odcienie wpadające z róż. Numeracja z końcówką 2 (22,32) odcienie z większą domieszką żółci. Zaś zerówki są bardziej ziemiste, idealne dla słowiańskich cer.

Podkład bardzo ładnie stapia się z cerą, daje naturalne wykończenie, takie naturalne glow. Generalnie nie widać go na skórze, a bardzo fajnie wyrównuje koloryt. Zaś dodatkowa warstwa pozwala zakryć niespodzianki na skórze oraz delikatne zaczerwienienia.
Nie podkreśla suchych skórek, ma właściwości nawilżające, nie zbiera się w zmarszczkach mimicznych.
Generalnie podkład idealny dla każdego typu cery, niezależnie od jakości porów, gdyż nie zbiera się w nich.
U mnie siedział fajnie przez cały dzień, mimo iż po jakimś czasie lekko się zaświeciłam, ale to i tak był efekt naturalny (taki lubię!), jedyne co było na minus, to to, iż pod koniec dnia jakby lekko się wchłonął bądź utlenił i można było zauważyć moje przebarwienia. W porównaniu z MACiem nie podkreśla suchych skórek.
Bardzo bardzo lubię na nim pracować, gdyż nie daje uczucia maski a można go aplikować warstwami, budując krycie. Nigdy nie zrobił mi jeszcze niemiłej niespodzianki. Gdy tak będzie, poinformuję Was o tym w tym poście.
Czasami zdarza się, że mimo kolejnych warstw (nie warto nakładać więcej niż 3 warstwy) nie chce zakryć pryszczyka, wówczas sięgam po korektor lub kamuflaż i punktowo zakrywam "zbuja" ;-)


Plusy:
pięknie stapia się z cerą
daje naturalne glow
nie wchodzi w pory ani zmarszczki mimiczne
nie podkreśla suchych skórek


Minusy:
lekko się wchłania/utlenia po kilku godzinach



Guerlain Tenue de Perfection


posiadam także dwa odcienie: 02 i 04
Bardzo żałuję, że nie ma numeru 01...
Dla mnie idealnym odcieniem jest nr 02, ale brakuje mi rozjaśnienia w niektórych partiach twarzy, szczególnie zimą. Oczywiście ratuję sobie sytuację podkładem innej firmy, np. Atelier lub MAC.
No cóż... trzeba sobie jakoś radzić ;)

Co mogę powiedzieć o tym podkładzie?
hmmm... no dla mnie numer jeden!!!!
Kocham, kocham, kocham!
Krycie daje lepsze niż Dior, również świetnie stapia się z cerą, jest na prawdę trwały, po całym dniu nie odsłania mi przebarwień, nie podkreśla suchych skórek, nie wchodzi w zmarszczki. No dla mnie idealny podkład! Daje bardziej matowe wykończenie niż DiorSkin Nude.\
Skusiłam się na tą firmę, gdyż koleżanka mi go poleciła, ale serię Parure Extreme. Jednak okazało się, że ta seria jest wycofywana... nie wiedzieć dlaczego i zostaje zastąpiona inną serią. Podejrzewam, że Tenue de Perfection. Przyznam, iż zmianie uległa nie tylko nazwa i opakowanie..ale o tym za chwilę.


Geurlein Parure Extreme

ponieważ ta seria jest wycofywana, udało mi się zdobyć tylko odcień 03 jako uzupełnienie wcześniejszej kolekcji podkładów tej firmy.
Spodziewałam się, iż będzie taki sam jak Tenue, jednak okazało się, że jest to podkład również bardzo trwały, wodoodporny, ale jego konsystencja jest o wiele rzadsza. Jest to po prostu fluid. Krycie powiedziałabym średnie, ciut słabsze niż w Tenue, czasami punktowo trzeba aplikować korektor, jednak jak już siądzie na skórze to siedzi grzecznie. Skóra się nie świeci, ponieważ oddycha, nie zatyka porów. Dla mnie niesamowicie wydajny i idealny podkład. Nie mogę postawić go na miejscu pierwszym, ponieważ generalnie go nie ma w drogeriach!!! Ubolewam nad tym strasznie!
Nie rozumiem przyczyny wycofania.

Pracuję na nim bardzo często mieszając Parure z Tenue i uzyskuję zawsze coś pośredniego. I to jest super, bo z jednej strony nieco rozrzedzam Tenue a z drugiej zwiększam krycie Parure.
Ha! Czyli mam idealne 2 w 1.







Na koniec przedstawiam swatche w świetle dziennym wszystkich podkładów, jakie noszę teraz w kuferku.

 Powyższe zdjęcie obrazuje konsystencję poszczególnych podkładów. Jak widać Atelier HD są najrzadsze, do rzadkich także należy Guerlain Parure Extreme, ale w stosunku do Atelier HD jest ciut gęściejszy. Najgęściejsze są Atelier FLW, ciut rzadszy Guerlain Tenue de Perfection oraz MAC Studio Fix. Dior jest taki pośredni między nimi.
Powyższe spostrzeżenia mogą nie być miarodajne, gdyż zauważcie, że np Atelier FLW 1NB wygląda na zdjęciu na rzadki jak Parure Extreme czy też Mac Studio Fix NC40, a zaś Atelier HD AFL2Y wygląda na gęściejszy jak Atelier FLW.
Podkładami należy przed użyciem dobrze wstrząsnąć przed użyciem... możliwe, że nie wstrząsałam zbyt słabo...
 Na tym zdjęciu można przyjrzeć się kolorystyce. Myślę, że każda klientka znajdzie tutaj coś dla siebie, a i możliwości mieszania są przeogromne. Nikt nie powiedział, że nie można mieszać podkładów różnych firm, jednak najlepiej mieć to wcześniej przetestowane, by nie było niemiłych niespodzianek.
Wśród wszystkich podkładów najbardziej ziemisty jest Atelier AFL3B, a najbardziej żółty MAC NC40.

Na poniższych trzech zdjęciach przedstawiam Wam kolory w przybliżeniu.
Mam nadzieję, że czasami udaje mi się pomóc ;-) haha






Z testowanych jeszcze podkładów były:
Make Up Forever HD
Make Up Forever Mat Velvet+ - zbyt szybko podkreślał mi suche skórki
Estee Lauder Double Wear- trafia na moją listę zakupową
Dior Forever - już przy aplikacji podkreślił suche skórki i zbił się w suchych partiach twarzy
Smashbox Studio Fix - bardzo podobne zachowanie jak przy Mat Velvet MUFE.

Bądźcie ze mną na bieżąco!

Niebawem będą nowości, będą filmiki i tutoriale.

Czy któreś z tych podkładów są Wam znane? Chętnie poznam także Wasze opinie.
Piszcie proszę w komentarzach!











wtorek, 15 kwietnia 2014

PODKŁADY - jaki, gdzie i dla kogo - jako podstawa idealnego makijażu - ZWIASTUN


Witajcie!

Zapewne wiele z Was boryka się z dylematem jaki podkład wybrać do makijażu ślubnego i okolicznościowego, na jakich podkładach najlepiej się pracuje i czym kierować się przy wyborze.

Od zeszłego sezonu ślubnego jestem na etapie testowania różnych podkładów selektywnych firm, które obecnie posiadam w swoim kuferku.



Bądźcie ze mną na bieżąco!